MAREZ MAREZ
163
BLOG

Rosnące w siłę związki zawowdowe

MAREZ MAREZ Polityka Obserwuj notkę 4

"Determinującym czynnikiem polityki społecznej jest tchórzostwo rządu. (…) Niemal wszyscy szefowie związkowi wiedzą, jak na tej sytuacji skorzystać i pouczają robotników, że nie chodzi o to, by prosić o przywileje, tylko należy wykorzystać mieszczańskie tchórzostwo, żeby narzucić wolę proletariatu."[1] - zdania te napisane przed ponad wiekiem przez przywódcę ruchu syndykalistycznego miały wskazywać jeden z głównych powodów przyszłego zwycięstwa robotników nad wyzyskującym ich państwem. Rząd, będący słabym i strachliwym zawsze ugnie się przed tymi, którzy nie wachają się manifestować siły w celu realizacji swoich zamierzeń. Tę siłę miały mieć wg Sorela związki zawodowe. Sorelowi marzyły się rządy syndykatów, stan, gdzie robotnicy nie będzie zdany na łaskę i niełaskę mniej lub bardziej burżuazjnego rządu, ale sami będą narzucać swoją wolę. Zwycięstwo miał im przynieść organizowany przez przywódców związkowych strajk generalny.

 

Czy liderzy związkówzawodowych w Polsce również śnią o wielkiej wizji zwycięstwa tego francuskiego filozofa i socjologa? Wydaje się, że wydarzenia ostatnich tygodni mogą dawać rzeczywisty asumpt przywódcom związkowym do snucia takich wyobrażeń. Działania władzy udowodniły im, że mogą mieć relany wpływ na decyzjie podejmowane przez rządzących. Porozumienie zawarte przez premier Kopacz z górnikami strajkującymi przeciwko  planom zamknięcia kopalń Kompanii Węglowej czy zmuszenie do rezygnacji prezesa Jastrzębskiej Spółki Węglowej dają podstawę do stwierdzeń o słabości rządzących, uległych wobec zdecydowanego oporu sił związkowych.

 

Styczniowy konsensus rządu z górniczymi związkami, w zamierzeniach premier mający ustabilizować sytuację między władzą a reprezentantami pracowników,  zamiast tego doprowadził do wzrostu roszczeń ze strony tych drugich. Inne grupy zawodowe dostrzegły, że dzięki determinacji i twardemu stanowisku można zmusić rząd do ustępstw, tak deleko idących, że de facto przekreślających pierwotne plany władzy (jak w przypadku porozumienia z górnikami z Kompanii Węglowej, gdzie zamiast likwidacji dano gwarancję działalności nawet najbardziej nierentownych kopalń).

 

Raz dostrzeżona słabość rywala stała się paliwem napędzającym działania związków zawodowych, których liderzy pozwalają sobie nawet, w obecności kamer, na wypowiedzi mająca znamiona gróźb skierowanych do członków rządu czy parlamentarzystów. "My wiemy kim jesteście, znamy wasze adresy, wiemy gdzie mieszkacie i immunitet wam nie pomoże." [2]– straszył przwywódca NSZZ "Solidarność" Piotr Duda posłów ze Śląska, aby nie odważyli się podnieść ręki za ustawą górniczą. Lieder OPZZ Jan Guz także nieraz mówił o rozmiarach, jaki może przybrać gniew ludu pracującego, w razie braku akceptacji dla postulatów związkowych.

 

Ostatnie blokady rolnicze organizowane przez Sławomira Izdebskiego, majace nawiązywać do tych organizowanych jeszcze w latach 90. przez Andrzeja Leppera, udowodniły, że związkom zawodowym coraz łatwiej udaje się narzucać swoją narrację poprzez media. Przez kilka tygodni czołówki serwisów informacyjnych wypełnione były relacjami z rolniczych blokad, zapowiadających wielki szturm rolników z całej Polski na Warszawę. Zapowiadany szymnie "marsz gwiaździsty", mający rozprawić się z rządem, w szczególności z ministrem rolnictwa, okazał się spendem garstki rolników, głównie ze wschodniej części województwa małopolskiego, czyli regionu rodzinnego Sławomira Izdebskiego. Poprzez media jednak do opinii publicznej poszły całkiem inne obrazki: wystąpienie lidera Izdebskiego grzmiącego o szykowanym wielkim proteście górniczo-rolniczym i zmieszanie z błotem wicepremiera Piechocińskiego, który, nie wiedzieć czemu, wyszedł do, gotowych niemalże do linczu, rolników. Po raz kolejny został wysłany jasny przekaz: zwiazki zawodowe są silne słabością rządu.

 

Rząd jest wiec w defensywie, w której w głównej mierze znalazł się ze swojej winy. Górnicy, będący w ostanich latach przekonywani o tym, że nie może być mowy o zamykaniu kolejnych kopalń, na początku roku otrzymali "prezent" w postaci informacji o planach wygaszania czterech, przynoszących największe straty, zakładów górniczych należących do Kompanii Węglowej. To oczywiście musiało wywołałać gwałtowną reakcję nie tylko samych górników, ale całych miejscowości, dla których kopalnia była głównym żródłem dochodów, a co za tym idzie jej likwidacja oznaczałaby degradację ekonomiczną bliskiego otoczenia. Rząd nie może podejmować tak daleko idących decyzji bez konsultacji ze stroną społeczną. Jeżeli jednak już dane zagadnienie zostanie dostatecznie dogłębnie przeanalizowane i przedyskutowane podjęte przez rządzących decyzje nie powinny być zmienianie pod wpływem nacisków silnych i zorganizowanych związków zawodowych. Konsekwencja wydaje się jedynym sposobem, aby przeprowadzić trudne, ale często nieuniknione reformy. Należy przy tym oczywiście pamiętać, że wszelkie zmiany powinny być przeprowadzane, mając na uwadze przede wszystkim interesy ludzi, których one dotyczą. Sam, krótkotrwały zresztą zysk ekonomiczny, nie może być jedynym kryterium podejmowanych decyzji.

 

Biorąc pod uwagę bliskość wyborów prezydenckich, ale przede wszystkim parlamentarcych, w Polsce można z dużą dozą prawdopodobieństwa przypuszczać, że aktywność związków zawodowych bedzię się raczej nasilać. Wszak to przecież najlepszy moment, aby wymusić coś od rządu, niechcącego narażać się elektoratowi w przeddzień weryfikacji wyborczej. Dla rządzących zatem zapowiada się ciężki okres próby, kiedy zapewne wielokrotnie będzie sprawdzana jego konsekwencja i determinacja w dokonywaniu reform. Związki są partnerem trudnym, ale należy brać pod uwagę fakt, że reprezentują one interesy milionów pracowników w Polsce. Dialog władzy ze stroną społeczną jest potrzebny, aby nie dochodziło do takich scen, jak pod siedzibą JSW w Jastrzębiu na początku lutego, kiedy policja była zmuszona strzelać pociskami niepenetracyjnymi do rzucających w ich stronę kamieniami demonstrantów. Ów dialog nie może jednak sprowadzać się jedynie do daleko idących ustepstw ze strony rządzących, podejmowanych w celu kupowania na jakiś czas świętego spokoju.

 

[1]    G. Sorel. Reflextions sur la violence, Paryż 1908, tłum. M. Bokiniec, O złudzeniach w kwestii zniknięcia przemocy, "Krytyka polityczna" , 22/2010

[2]    http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/3714694,duda-straszy-poslow-wideo-znamy-wasze-adresy-wiemy-gdzie-mieszkacie-strajk-na-slasku,id,t.html

MAREZ
O mnie MAREZ

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka